Projekt: Bobkowski, co dalej?

Początek

Andrzej Bobkowski urodził się 27 października 1913 roku w Wiener Neustadt w Austrii. Jego ojciec, Henryk Bobkowski, był wówczas wykładowcą w Cesarsko - Królewskiej Armii Wojskowej. Matka, Stanisława, pochodziła z Wileńszczyzny ze szlacheckiej rodziny Malinowskich. Jak wspomina sam pisarz, jego rodzice reprezentowali dwie odmienne kultury, dwa światy. Ojciec był protestantem, matka zagorzałą katoliczką.

W ich krakowskim domu pojawiali się wojskowi przyjaciele ojca i należący do artystycznego światka znajomi mamy. Ciotka Andzreja była Wanda Osterwina, aktorka, pierwsza żona Juliusza Osterwy. Dzięki tym koligacjom przyszły pisarz spędzał długie godziny w teatrze i zapałał na całe życie miłością do sceny. Z kolei siostra ojca, Wanda Bobkowska, doktor filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, surowa i wymagająca, przez jakiś czas opiekowała się Andrzejem.

"Mnie rzeczywiście wychowali i wykształcili dość specjalnie. To wszystko odbywało się na bezustannym napięciu, łuku eletrycznym, jaki tworzył się między moją matką i ojcem. Z jednej strony twardy jak stal chromoniklowa żołdak, ale kulturalny, cyniczny, wychowany na Schopenhauerze i Weiningerze i na Die Fackel Karla Krausa, z drugiej strony mezzosopranowe dziewczę z Wilna wykształcone na pensji Pańkiewiczówny w Warszawie, kręcące się bezustannie w towarzystwie ówczesnych pisarzy i artystów, i socjalistów." (z listu do Kazimierza Wierzyńskiego)

Ze względu na służbę Henryka Bobkowskiego w polskim wojsku - w międzywojennej Polsce był pułkownikiem, potem generałem - rodzice Andrzeja często zmieniali miejsce zamieszkania. Byli najpierw w Wilnie, następnie w Modlinie. W Toruniu Andrzej ukończył dwie klasy gimnazjum. Ciągłe przeprowadzki nie wpływały zbyt korzystnie na edukację jedynaka. Ojciec ulokował go w końcu u swej matki i siostry w Krakowie i zapisał do gimnazjum klasycznego im. Bartłomieja Nowodworskiego. Andrzej, przez najbliższych zwany Dziukiem (od litewskiego imienia Andziuk), otrzymał staranne wykształcenie. Rodzice wysyłali go na wakacje do Austrii - by podszkolił niemiecki, do Belgii by ćwiczył francuski, brał lekcje gry na fortepianie. Ale w tych młodzieńczych latach największą przyjemność sprawiały mu szalone jazdy rowerem po Krakowie i budowanie latających modeli. Ten okres życia Andrzej w opisał pierwszym dzienniku, który zachował się w rodzinnych zbiorach. Już w dziecięcych wyznaniach czuje się swadę i cięty język przyszłego pisarza. Zwyczaj notowania myśli i uwag o otaczającym świecie pozostał mu na zawsze.

"W Morskim Oku zabawiłem zaledwie 3 dni. Bawiłem się nieźle. Śnieg był znośny, chociaż trochę mało. Zrobiłem jedną porządną wycieczkę,  a mianowicie do Białej Wody. Wieczorami grywałem w warcaby i czas jakoś schodził. Dopiero w Nowy Rok o 1ej po południu pojechałem do Zakopanego, i tu dopiero było wesoło i przyjemnie." (z dziennika Andrzeja, 5 stycznia 1930 r.)

"Dzisiaj coś się zgadało przy stole o młodzieży i ja powiedziałem, że im dalej tem młodzi ludzie, oczywiście latami są starsi moralnie, jednym słowem prędzej rozwijają się duchowo. Tu ojciec powiedział: - No tego po tobie nie widać. No to odpowiedziałem, że ma się zwykle dwie natury jedną dla ludzi, a drugą dla siebie, ewentualnie, w drodze wielkiej łaski dla kogoś, ale jednego. Była to zresztą odpowiedź, bardzo zresztą wyraźna, na wieczną troskę ojca, dlaczego ja do niego z niczem nie przychodzę. Dlaczego? Po prostu ja jestem młody, ojciec stary. Ja to pokolenie powojenne, on przedwojenne. I tak nauczony kilkoma przykładami w rodzaju: - Ech, jesteś głupi smarkacz; lub: - Nie gadaj głupstw, nie znasz życia, zamilkłem i poglądów swoich ew. nas młodych starym nigdy nie objawię." (z dziennika Andrzeja, 4 października 1932 r.)

Burzliwy temperament i różnorodność zainteresowań sprawiły, że oceny Dziuka na świadectwach zostawiały wiele do życzenia, zwłaszcza te z zachowania. Liczba godzin nieobecnych nieusprawiedliwionych była imponujaca. W końcu oblał w pierwszym terminie maturę. Za karę ojciec kazał mu przez rok pracować na kolei. Andrzej szybko nadrobił braki i zdał egzamin. Potem rozpoczął studia ekonomiczne w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Rodzice mieli nadzieję, że w ten sposób, będąc 300 kilometrów od Krakowa - przestanie interesować się Barbarą Birtusówną, z którą przyjaźnił się od początku lat 30. Tak się jednak nie stało. Mimo odległości i pięciu lat rozłąki, ich miłość przetrwała. Po ukończeniu studiów Andrzej wraca, a w Boże Narodzenie 1938 roku młodzi pobierają się w krakowskim kościele św. Szczepana.

Przetrwał tylko niewielki bilecik zawiadamiający już po uroczystości o ślubie. Ślub chyba celowo był utrzymywany w tajemnicy, by nie robić rozgłosu. Trzy miesiące potem, w marcu 1939, młodzi wyjechali do Paryża. Mieli się tam zatrzymać na krótko, zanim nie dostaną wizy do Argentyny. Ten przystanek wydłużył się do dziewięciu lat. Bobkowscy nigdy już do Polski nie wrócili. 

Zobacz gelerię zdjęć: Dzieciństwo i młodość


Folder z wystawy: "Andrzej Bobkowski - Chuligan wolności"
Tekst: Joanna Podolska
Scenariusz wystawy: Joanna Podolska, Agnieszka Mitkowska
Towarzystwo Opieki nad Archiwum Instytutu Literackiego w Paryżu
i Muzeum Wychodźstwa Polskiego im. Ignacego Jana Paderwskiego
Łazienki Królewski - Podchorążówka