Dziennik 1940-44
Ciko mówi o tej ksice inaczej, jak tylko - fenomen. Tak jest przynajmniej w przypadku piszcego te sowa. Dziennik Bobkowskiego powstawa w latach 1940-1944, jednak dopiero w 1956 r. udao si go wyda w caoci nakadem Instytutu Literackiego w Paryu (wczeniej, w pismach krajowych, drukowane byy jego fragmenty). Dlaczego fenomen? Zapisków wojennych pojawio si dotd wiele, mao jednak (a moe nie ma ich wcale?) wród nich takich, których lektura tak bardzo wzmaga apetyt na ycie.
W momencie wybuchu wojny Bobkowski przebywa w Paryu. Mia wtedy 26 lat. Pracowa w fabryce broni, jako urzdnik w Biurze Polskim i po napaci Niemiec na Francj zmuszony by, wraz z reszt pracowników, ewakuowa si na poudnie Francji. Kiedy Francuzi ogosili kapitulacj, Bobkowski postanowi przebi si z powrotem do Parya, gdzie zostaa jego ona Basia. rodek transportu wybra do nietypowy, cho jedyny wtedy moliwy - rower. Zapiski z tej podróy, cho stanowi jedynie cz caego dziennika, stay si chyba najbardziej rozpoznawalnymi kartami w dorobku Bobkowskiego. Trudno si zreszt dziwi, kiedy si je czyta z pen wiadomoci tego, gdzie i kiedy zostay napisane (cho i bez tego ta wci zachwycaj).
"Wracam o zmroku, jadc wród winnic. Winogrona ju dojrzewaj. Zsiadem z roweru i zerwaem cik ki czarnych owoców, pokrytych przelicznym, sinawym puszkiem. Wgryzem si w nie spragniony - byo mi gorco i usta miaem wyschnite. Niebo ju pociemniao i tylko nad górami, w stronie soca, byo jeszcze popielatobkitne. Wia wiatr. Siedziaem na rozgrzanym kamieniu, patrzyem w niebo gaskany gorcym wiatrem, a po brodzie ciek mi purpurowy sok zerwanych z krzaka winogron. Znowu nic nie mylaem - jadem winogrona. Czuem tylko, jak intensywno ycia wzmoga si we mnie do ostatecznoci. Czuem swoj modo, przeyem j w tych kilku chwilach tak, e krew powinna bya mi trysn ze wszystkich por i pomiesza si z sokiem winogron. Zapaem ycie, na moment, ale wyranie. To byo wspaniae."
"Soce, olepiajce soce, w dole wije si Garonna. Wdechuj zapach rozgrzanych k i przymykam oczy, bo wypolerowany asfalt lni jak lustro. Denerwuj mnie miasta. Mijam je szybko i z ulg oddycham przy wyjedzie. Wspaniae, zwierzce uczucie rozkoszy, w której caa uwaga koncentruje si na szybkoci, drogowskazach, jedzeniu i znalezieniu noclegu. Mam wraenie, e jeszcze nigdy w yciu nie miaem wszystkiego do tego stopnia, tak absolutnie gdzie - i pewnie dlatego jest mi tak dobrze."
Do koca wojny Bobkowscy mieszkaj w Paryu. Andrzej pracuje w Biurze Polskim, gdzie pomaga polskim robotnikom, roztaczajc nad nimi opiek socjalno-prawn. Chocia nie jest im atwo y w okupowanym miecie, staraj si egzystowa moliwie normalnie. Znajduj czas na spacery, przejadki rowerowe, kino, teatr, a nawet wypady icie wakacyjne. W tym te czasie Andrzej pochania olbrzymie iloci ksiek i pomimo otaczajcej, a niewesoej, atmosfery, nastpuje w nim jaka duchowa eksplozja, któr wyranie wida w tekcie dziennika. Recenzuje, bacznie obserwuje, wytyka, krytykuje ale i kocha, snuje wizje przyszoci wskazujc przyczyny aktualnego stanu w historii. Nie ma rzeczy, która by go nie interesowaa, która nie mówia by mu czego o wiecie. Z jednakowym zaangaowaniem pisze o sztuce, polityce, jak i o codziennym yciu Parya. W pozornie bahych zdarzeniach potrafi dostrzec nastroje narodu, przewidzie bieg wydarze. Na ksztat soczewki zbiera rozproszone drobiazgi i zamienia je w skondensowany promie myli.
"Jest mi tak dobrze. Nieraz, gdy w zawrotnym tempie uwijam si po ulicach na rowerze, gdy wieci soce, jestem tak szczliwy jak jeszcze nigdy w yciu. Odkryem umiech myli. Nie umiem tego inaczej nazwa. Mam ochot baznowa sam do siebie, robi gupstwa sam dla siebie; rozsadza mnie jaka gupia rado i lekko. Wszystko mi si podoba, wszystko wokoo jest jak muzyka. Chwytane w przelocie nastroje poszczególnych ulic i widoki wij si wewntrz mnie jak jaki roztaczony korowód par, kada w innym stroju. Pij co wielkimi ykami, czego nie umiem okreli. Modo? Dobrze mi, bo jestem mody i silny; dobrze mi, bo jestem sob i myl tak swobodnie, jak nigdy dotd. I mam Basi. Czego wicej potrzeba?"
"Wcale nie jest tak trudno opisa rzeczy dostrzeone. O wiele trudniej jest dostrzega. Prawdziwy pisarz to nie ten, który dobrze pisze – to ten, który najwicej dostrzega."
Z potoku zagadnie, które porusza, wyaniaj si te, które potem bd si najczciej pojawiay w jego twórczoci. Polska, Europa, intelektualizm, czowiek, wolno. Narasta w nim, wynikajca z ogromnego rozczarowania, niech do Europy, do jej kapitulujcych jedna za drug ideologii. Z drugiej strony rozkwita mio do wolnoci i do czowieka.
"Czowiek, ta wieczna niespodzianka nie da si uj w system. Jeli kto dzi zapytaby mnie w jaki ustrój, ideologi lub system wierz, bybym w kopocie. Nie wierz w aden ustrój, wszystkie ideologie mam gdzie i systemami w odniesieniu do czowieka pogardzam. Bybym raczej skonny odpowiedzie, e wierz w kady ustrój, ideologi czy system, w którym jest n a p r a w d mowa o czowieku. Pozwoli czowiekowi Y – oto jedyny system i ideologia. Pozwoli y, a nie KAZA y, zostawi mu wybór celu jego ycia, a nie narzuca mu z góry. I skoczy z gloryfikacj mierci."
"To, co doprowadza mnie do szau, to mówienie o Rosji, jakby to by zupenie normalny kraj, partner Anglii i Ameryki itd. Naprawd ciemnota, naprawd zupene redniowiecze. Jest to taki sam totalizm, jak kady inny, ale nie wolno o tym mówi. Odwracajc sawne powiedzenie Ulricha von Huttena ma si ochot cigle mówi: „Umysy zasny, tak le jest y”. I totalizm sowiecki jest w sumie straszniejszy od hitlerowskiego, bo przeera take dusz, wgryza si gbiej, atakujc caego czowieka. Ale nikt nie chce WIDZIE."
"Tylko czowiek nie jest fikcj – wszystko inne jest fikcj. Cay wiat moe by ojczyzn i kady czowiek bratem. Bo wiat to czowiek, przede wszystkim czowiek."
Szkice piórkiem to ksika bardzo zrónicowana i mona j rozpatrywa na wielu paszczyznach (szukajcym rzetelniejszej analizy polecam szkic "Wojna i spokój" Romana Zimanda). Jednak co by nie mówi, t ksik po prostu wspaniale si czyta.