'Pechowe' cechy charakteru, nie 'ujemne', bo może naszym największym nieszczęściem są te głupie i tak trudne do sprecyzowania wady - na tle wielkich zalet - które psują i odbierają tak często cenę i wartość naprawdę niespotykanym gdzie indziej walorom. Jest coś irytującego w charakterze polskim, są te jakieś irytujące drobne cechy, i to objawiane najczęściej w jakiś bezmyślny i nietaktowny sposób. Nie wolno ci zarabiać dla zarobku, a jeżeli nawet to robisz, to nadaj temu cechy 'pracy dla kraju'. Polska Polską, ale nieraz mam wrażenie, że ta biedna Polska dosłownie usiadła nam na mózgach i nieraz wręcz ogłupia. Po czym służy do usprawiedliwiania popełnianych głupstw. (Szkice piórkiem, 27 września 1941)
Polactwo jest zastanawiające. Wszyscy dają sobie radę, mają pieniądze, handlują, zarabiają, wydają i jedzą, jeżdżą na wakacje, leczą się. Polacy wszystko potrafią: robotnik fabryczny lub mechanik umie utuczyć świnię, dochowa kur, wszystko naprawi, sam zrobi mydło, świece, kiełbasy, szafę, posadzi tytoń, ma najładniejsze pomidory itd. Jesteśmy narodem stworzonym do życia na emigracji, bo tylko na emigracji potrafimy dokonać cudów. U siebie tracimy jakoś cały rozpęd i każdy marzy tylko, aby być - urzędnikiem państwowym. (Szkice piórkiem)
Nie potrafiłem i nie potrafię zatłumanić się narodowo. Bardzo być może, że nacjonalizmu nie znoszę jeszcze bardziej niż komunizmu, i gdybym był bardzo bogaty, to ufundowałbym na jakiś naszym uniwersytecie katedrę kosmopolityzmu i przytomności. (Szkice piórkiem, 26 grudnia 1942)
Bądźmy szczerzy, ale tak naprawdę emigracja to nie ucieczka DLA Polski, to ucieczka OD Polski, od grobów, od nieszczęść, od ciągłych próżnych wysiłków. Ucieczka od ciągłego kłopotu, od ciągłej pracy bez wynagrodzenia, od entuzjastycznej śmierci. Można chować się za wiele pozorów, na dnie pozostaje zwyczajne i bardzo ludzkie uczucie prawa do szczęścia. Nie można zaznać go tam, szuka się go gdzie indziej. Oczywiście gdy nie ma się skłonności do samoudręczania się i do nadawania temu szczytnych pozorów. (Szkice piórkiem, 7 sierpnia 1944)
Nie jestem żadnym emigrantem, nie mam żadnych tęsknot, znam smak pszenicy i skowronków, ale i inne smakują mi tak samo. Jestem Polakiem, nigdy nim nie przestanę być, ale te wszystkie ojczyzny, więzy nierozerwania, łkania i patryjotyczne rzępolenia to nie dla mnie. Polska jest dziś dla mnie takim samym krajem jak inny za żelazną kurtyną, krzywda Polaka w Krakowie boli mnie tak samo jak Czecha w Pradze czy Litwina lub Estończyka. Nie rozdzielam niczego, sprawy poszły już znacznie dalej poza pojęcia ojczyzny, kraju, “mojej ziemi”, to pojęcia z lamusa, naftalina. (z listu do Jerzego Giedroyca)
Dla mnie osobiście orzeł polski, czy inne ptaszysko jest mi już zupełnie obojętne. Wynarodowianie się? Nie - po prostu doszedłem do wniosku, że myśleć kategoriami narodowymi w dzisiejszym świecie to przezytek. (z listu do Jerzego Giedroyca)
Dziwi mnie, że jeszcze dziś nawet wśród nas można poważnie brać pod uwagę jakiekolwiek PSYCHICZNE aspekty tego kurwienia się, "przełomów", "walki ideologicznej wewnatrz dusz", trwania przy Polsce pomimo wszystko" itd. Bzdury, mydlenie oczu, zakłamywanie się takie samo jak to, że ktoś z entuzjazmem idzie na wojnę broni ojczyzny. Na dnie jest strach, zwykły strach bydlęcia i zwyczajnie marksistowski materializm. Jak się urządzić najmniej boleśnie - to jedyny problem. Reszta jest ordynarną superstrukturą, tak samo jak facet zdradzający żonę szuka naukowych wytłumaczeń psychoseksualnych zamiast otwarcie sobie powiedzieć, że po prostu miał ochotę spróbować inej dziurki i koniec. (z listu do Jerzego Giedroyca)
...Jeżeli chodzi o mnie, egzystuję i bardzo mi z tym dobrze. Ubóstwiam mój przybrany kraj, czuję się tu świetnie i wróciłbym do Kraaaaaju chyba tylko wtedy, gdybym upadł na głowę. (...) nikt mnie nie nabierze, bo w tym systemie, nawet popaździernikowo-socjalistycznym, niczego nigdy się nie zbuduje. (z listu do Andrzeja Chciuka, 1957)